Niektóre filmy typu Planeta singli: Kobieta sukcesu (2018), Planeta Singli 3 (2019), Miłość do kwadratu (2021), Dzień dobry, kocham cię! (2014), Nie kłam kochanie (2008). Pasujące atrybuty są pogrubione.To już pewne! „Planeta Singli 3” wejdzie na ekrany polskich kin szybciej, niż myślicie! Czego można się spodziewać? Widzieliście już Planetę Singli 2? Jeśli tak, to informacja, że powstanie kolejna kontynuacja popularnej polskiej komedii romantycznej z Agnieszką Więdłochą i Maciejem Stuhrem w rolach głównych, na pewno nie jest dla Was zaskoczeniem. W końcu zakończenie drugiej części filmu było zwiastunem tego, czego możemy spodziewać się w nowej produkcji. Dlatego żadną tajemnicą nie jest, że Ania (Więdłocha) i Tomek (Stuhr) staną w końcu na ślubnym kobiercu, a wesele odbędzie się na wsi, u rodziców pana młodego. Będzie to okazja nie tylko do konfrontacji dwóch rodzin, ale przede wszystkim bohatera granego przez Macieja Stuhra ze swoimi bliskimi, z którymi raczej nie utrzymuje kontaktu. A zwłaszcza z ojcem. W tej roli pojawi się jeden z najlepszych polskich aktorów, którego dawno nie mieliśmy okazji oglądać w tego typu obrazie. Maffashion zagra w waszej ulubionej komedii romantycznej! >>> Planeta Singli 3: obsada. Są nowe twarze! Nowe postacie w scenariuszu zwiastują nowe nazwiska w obsadzie. I to nie byle jakie, bo do ekipy Planety Singli dołączyli Bogusław Linda, który pojawi się właśnie w roli ojca Tomka, Maria Pakulins jako mama, oraz Borys Szyc, wcielający się w brata głównego bohatera. Nietrudno się domyślić, że to właśnie oni zagrają rodzinę Tomasza. Oprócz nich pojawią się już doskonale znani widzom Weronika Książkiewicz i Tomasz Karolak, czyli Ola i Bogdan, których czekają kolejne perypetie wystawiające po raz kolejny ich związek na ciężką próbę. Będzie to miało związek z ich małym synkiem, Mikołajem, który przyszedł na świat jeszcze w 2. części. Nie zabranie też Zośki (Joanna Jarmołowicz), dla której wyjazd na wieś będzie niczym obóz przetrwania (wiadomo, problem z zasięgiem), a także najlepszego przyjaciela Tomka, Marcela (Piotr Głowacki). Swoją kontynuację będzie miał również wątek Danuty Stenki, grającej matkę Ani, oraz jej młodszego partnera, Radka (Aleksandar Milićević). Przyszli teściowe nie będą tą relacją zachwyceni. Nie zmieniają się twórcy filmu. Za reżyserię ponownie odpowiadają Sam Akina oraz Michał Chaciński, za scenariusz Sam Akina i Jules Jones. Wulgarny zwiastun Kobiety Mafii 2 Patryka Vegi bez cenzury [WIDEO] >>> Planeta Singli 3: data premiery Jeżeli byliście w kinie na Planecie Singli 2, nie tylko premierowo mogliście zobaczyć zwiastun Planety Singli 3, ale również poznać datę premiery. Zaplanowano ją wcześniej, niż moglibyśmy się spodziewać! Będzie to początek 2019 roku, a czas idealny na pojawienie się filmu z gatunku komedii romantycznych, czyli oczywiście okres walentynkowy Planeta Singli 3 wejdzie na ekrany dokładnie 8 lutego, czyli na kilka dni przed świętem zakochanych. Nie mamy jednak wątpliwości, że sporo widzów wybierze się na seans właśnie 14 lutego. A Wy? Powstanie serial o Audrey Hepburn. To może być hit! >>> PLANETA SINGLI 3 w kinach od 8 lutegoTrzecia część i wielki finał komediowego hitu, który chwycił za serca, rozbawił do łez i rozkochał w sobie miliony widzó Jeszcze lepszym pomysłem jest zaplanowanie premiery na początek lutego. Wszak wiadomo nie od dziś, że randka w kinie to obok kebaba walentynkowy klasyk, a jeśli para nie zna się jeszcze zbyt dobrze, to tym chętniej wybierze produkcję z Karolakiem. Bezpieczna co gdyby sięgnąć po oba worki z pieniędzmi? I ten świąteczny, i walentynkowy? Na pierwszy rzut oka misja wydaje się niewykonalna. Te wydarzenia dzieli zbyt krótki odstęp czasu, aby wyrobić się z wyprodukowaniem aż dwóch tytułów. Nawet Patryk Vega nie działa w takim tempie. Twórcom „Planety Singli" ta sztuka się udała. Minęły ledwo trzy miesiące od premiery drugiej części, a do kin wchodzi już epizod trzeci. Można? Można! Sekret polega na tym, że dwójka i trójka były kręcone ciągiem. Taka sytuacja sprawia, że znajdzie się zapewne wiele osób, które chciałby obejrzeć najnowszą część, ale obawiają się, że nie będą w temacie przez brak znajomości poprzedniczki. Co gorsza, ta spadła już z afiszów większości kin (odbyły się pojedyncze seanse w sieci Cinema City), a nie zdążyła jeszcze zadebiutować na DVD dodawanym do „Gali”. Co z tym fantem zrobić? filmu, którzy stawili się na pokazie prasowym, swoje przemówienie zaczęli od prośby, aby w recenzjach podkreślać, że każda część „Planety Singli" jest osobną i zamkniętą historią. Rzekomo można je oglądać bez znajomości pozostałych epizodów. Jak dla mnie jest to kolejny dowód na to, że w tym wszystkim najważniejsze jest wyłomotanie ludzi kasy. A co z ciągłością historii i związkami przyczynowo-skutkowymi, zapytacie? A komu to potrzebne? Po prostu wbijajcie do kina i nie drążcie tematu. Tak odczytuję ten przekaz. Pomysł na fabułę trzeciej „Planety Singli" jest bardzo prosty. Otóż główni bohaterowie, czyli Ania (Agnieszka Więdłocha) i Tomek (Maciej Stuhr), planują ślub. Ceremonia ma się odbyć w rodzinnych stronach Tomka, co sprawia, że akcja przenosi się z dizajnerskiej Warszawy na swojską, mazurską wieś, a żarty będą się kręcić wokół wesela oraz skomplikowanych relacji gburowatego, starszego brata Tomka (Borysz Szyc), który jest sfrustrowany swoim życiem. Facet musiał zostać na rodzinnym gospodarstwie, aby przypilnować biznesu. Gdyby nie to poświęcenie, na pewno byłby teraz drugim Lewandowskim i haratał w gałę w jakimś dobrym klubie. Jest też ojciec-lekkoduch (Bogusław Linda), który przed laty opuścił bliskich, aby niczym Wojciech Cejrowski podbijać dzikie lądy. Przy okazji wesela wraca do domu i próbuje odgrywać dobrego męża oraz tatusia, ignorując fakt, że wiele się pozmieniało podczas jego nieobecności. Matkę (Maria Pakulnis), która rezygnuje z własnego szczęścia, aby rodzina się nie rozpadła. Do tej gromadki dołączają znane twarze z poprzednich części, czyli Tomasz Karolak, Weronika Książkiewicz, Danuta Stenka oraz Piotr Głowacki, a każdy z nich przywiezie na Mazury własne problemy, które eskalują w trakcie nie samymi żartami stoi, bo i dramatów jest całkiem sporo, ale każdy potraktowany mocno powierzchownie, żeby przypadkiem nie zrobiło się zbyt poważnie. Z kolei pod względem struktury produkcja przypomina trochę „Listy do M.". Ania i Tomek nie odgrywają już głównych skrzypiec, zamiast tego śledzimy kilka równoległych wątków, które przecinają się w finale. Początek filmu to niemal deja vu z „Kogla Mogla 3”. Ot mieszczuchy trafiają na wieś i nie za bardzo potrafią się na niej odnaleźć. Do tego dochodzi bardzo podobny żart z zabawką erotyczną i psem. W jednej ze scen „Kogla”, pani Wolańska promowała w telewizji śniadaniowej swoją książkę o seksie, po czym zademonstrowała dildo, które „niespodziewanie” zaczął lizać pies. No boki zrywać. Z kolei w „Planecie Singli” Ania wręcza matce Tomka prezent, niestety myli pudełka i nieumyślnie daje jej gadżet erotyczny, który narzeczony dostał od kolegów z pracy. Żeby wybrnąć z sytuacji, pada tekst: „Ojej, pomyłka, to zabawka dla psa”. Następnie otrzymujemy sugestywną scenę kopulacji czworonoga z gumową wadżajną. Kto się nie śmieje, ten gbur i sztywniak. Na szczęście dalej poziom żenady znacznie się obniża. Naliczyłem nawet kilka udanych żartów, ale oceniając całościowo, szału nie ma. Rządzi schemat i prosty, bezpieczny humor. O dziwo, najzabawniejszym wątkiem jest ten z udziałem Karolaka i Książkiewicz. Para jest świeżo upieczonymi rodzicami i nie za bardzo sobie radzi w nowych realiach. Akurat życiowo jestem w podobnej sytuacji, więc do mnie to trafia. Tragiczny jest za to Bogusław Linda. Obsadzanie go w rolach komediowych zdecydowanie powinno być zabronione. Pamiętacie jeszcze najgorszy sitcom ever, w którym Boguś był gosposią Małgorzaty Foremniak? To jest dokładnie ten poziom. Przygotujcie się na powtórkę z rozrywki. Reszta wątków ani nie ziębi, ani nie grzeje. Powiedziałbym, że miejscami przynudza, bo zdarzało mi się spoglądać na zegarek podczas seansu.„Planeta Singli 3” nie wywołuje takiej migreny jak najnowszy „Kogel Mogel” i stoi przynajmniej półkę wyżej niż komedie z udziałem Barbary Kurdej-Szatan, ale nie ma się co czarować, że jest to jakiś powiew świeżości. Nope, to typowy ktoś jest fanem poprzednich części, to trzecia odsłona zapewne też przypadnie mu do gustu, wszak to ci sami bohaterowie i podobny poziom humoru. Sceptykom polskich komedii romantycznych raczej nie polecam. Tu nie ma nic odkrywczego. Kilka banalnych wątków, ze średnio nośnym dowcipem, podlanych mało subtelnym product placementem. Odbijecie się od tego tytułu tak jak ja. 5/10, czyli bez zachwytów, ale zęby też nie że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres Pochodząca ze Śląska nauczycielka Kasia umawia się z Rafałem, którego poznała na Planecie Singli. Dziewczyna czuje, że to jej bratnia dusza. Będąc świadkową na tradycyjnym góralskim weselu swojego brata, przeżywa szok, kiedy na miejscu spotyka mężczyznę, z którym wcześniej spędziła pełną emocji noc. Odstawiony w musztardowy garnitur gwiazdor telewizji staje przed wiejskim ołtarzem u boku przystrojonej w śnieżną biel nauczycielki. Trzecia część "Planety Singli", podobnie jak niecodzienny widok młodej pary, pełna jest kontrastów, niemodnych połączeń i niedopasowanych rozwiązań. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo Ania i Tomek w towarzystwie starych znajomych i nowych postaci bawią i wzruszają równie mocno, jak podczas pierwszych wspólnych randek. Właśnie dlatego na ich weselu tak wielu (kinowych) gości bawić się będzie do białego rana i raczej nie zaśnie pod stołem. Producenci "Planety Singli" podjęli się niemal karkołomnej misji, decydując o wypuszczeniu do kin obu części na przestrzeni zaledwie trzech miesięcy. Oczywiście zadanie było nieco ułatwione, gdyż ekipa filmowa już kilka tygodni po zakończeniu zdjęć do "dwójki" wróciła na plan, by pracować nad kontynuacją. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z ewenementem w polskim kinie. Równie sporą odwagą wykazali się dwaj reżyserzy, a zarazem scenarzyści, którzy w trzeciej odsłonie przygód Ani i Tomka postanowili nieco złamać schemat. Tak oceniliśmy pierwszą część "Planety Singli 2"Sam Akina i Michał Chaciński więcej pola do popisu dali pobocznym postaciom, a w luźną konwencję komedii romantycznej wlali niemało goryczy i rodzinnych dramatów. Oprócz tego poeksperymentowali solidnie z humorem. Pokerowe zagrywki twórców "Planety Singli" nie okazały się marnym blefem. Najpopularniejsza komedia ostatnich lat znów zgarnie pełną pulę, a przy tym stole - co udowodnił niedawno trzeci "Kogel-mogel" - póki co nie ma z kim grać, a już na pewno z kim recenzja "Planety Singli 2" "Planeta Singli 3" przede wszystkim nie żeruje na sentymencie widzów i bezrefleksyjnym ogrywaniu sprawdzonych patentów. Akina i Chaciński wynoszą się z Warszawy na mazurską wieś, luksusowe apartamenty i telewizyjne studio zamieniają na rodzinne gospodarstwo i drewniany kościół, a modne kluby na skromną knajpkę, w której jedyną atrakcją jest automat do boksowania. Pozornie to tylko sprytne przemeblowanie plenerów w oparciu o prawdziwy renesans wsi w polskim kinie ostatnich miesięcy ("Twarz", "Cicha noc", "Kogel-mogel", "Dzikie róże", "Dziura w głowie"). W ślad za zmianą lokalizacji idą jednak kolejne nowości. Tomek (Maciej Stuhr) nie jest już zdziecinniałym i zadufanym w sobie lowelasem, a Ania (Agnieszka Więdłocha) sprawia wrażenie kobiety o znacznie większej przebojowości i pewności siebie. Oboje wiedzą, czego chcą, choć droga do ołtarza okaże się znacznie dłuższa niż podróż ze stolicy na Mazury. Na kolejny etap związku wskakują Ola (Weronika Książkiewicz) i Bogdan (Tomasz Karolak), którzy próbują odkopać swoje uczucie spod sterty pieluch nowego członka rodziny. Pojawiają się również nowe postaci - będąca uosobieniem domowego ogniska mama Tomka (Maria Pakulnis), szorstki w obyciu i skrywający urazę brat (Borys Szyc) z nieco zbzikowaną żoną (Anna Smołowik) czy w końcu ojciec marnotrawny, rozjeżdżający się po świecie hipis (Bogusław Linda), z którym Tomkowi szczególnie trudno będzie się dogadać. Wybuchowa mieszanka charakterów gwarantuje, że na nudę narzekać nie można. I rzeczywiście w trzeciej części "Planety Singli" zwrotów akcji nie brakuje, tempo jest zawrotne, a żart goni żart. Z tym jednak jest różnie, a sami scenarzyści chyba nie do końca wiedzieli, na co się zdecydować. Obok kiczowatych slapstickowych gagów (scena z koniem) funkcjonuje humor wręcz makabryczny. Dość prymitywne żarty orbitujące wokół seksu (dialog Tomka i Ani w samochodzie) sąsiadują z abstrakcyjnym poczuciem humoru (świetna scena z dębem). Pozbawione kreatywności i dobrego smaku zagrywki (choćby fragment z trefnym prezentem) funkcjonują wraz z komediowymi perełkami (doskonała scena spowiedzi). Z jednej strony mamy więc humor niemal dla każdego, z drugiej tak duży rozstrzał komediowy czasami zamiast wywoływać śmiech wprawia w osłupienie. Podobnie jest z podziałem emocji na wielkim ekranie. "Planeta Singli 3" tylko momentami przypomina komedię romantyczną. To raczej komedia obyczajowa skupiona bardzo mocno na rodzinnych zażyłościach, niedopowiedzeniach i pretensjach. W scenariuszu znajdzie się sporo dramatycznych zwrotów akcji, które skłonią do uronienia niejednej łzy. W tak poważne tony twórcy "Planety" dotychczas nie uderzali. I choć czynią to często po omacku i wbrew logice, to za każdym razem potrafią wyjść obronną ręką. Właściwie rękoma świetnych aktorów, bo trudno w filmie wskazać słabszy punkt obsady. O tym jak perfekcyjnie zestawionym aktorsko jest duet Więdłocha - Stuhr nie ma już sensu nawet pisać. Na weselu (i to takim!) Ani i Tomka chciałby się znaleźć, jestem tego pewien, niejeden widz. Kolejny raz świetnie w role wczuwają się Książkiewicz, Karolak i Głowacki. Linda w komediowym wydaniu wydaje się wariantem mocno niepewnym, ale i tu radzi sobie bez większych problemów (krótki dialog z wnuczkiem na pewno do zapamiętania). Błyszczy przede wszystkim znakomita Maria Pakulnis, bryluje Borys Szyc, choć dostaje zbyt mało czasu, a jego wątek "niespełnionego Lewandowskiego" nagle się urywa, nieźle wypada Jakub Józefowicz (najmłodszy brat Tomka), szczególnie w duecie z Joanną Jarmołowicz. Uroku dostarczają dodatkowo piękne wiejskie plenery w kadrach Mikołaja Łebkowskiego urozmaicone świetną scenografią (chapeau bas za pokój Tomka!) i energiczną ścieżką dźwiękową. Niestety, kolejny raz filmowcy ze stolicy w pokraczny nieco sposób postrzegają polską wieś - odciętą od internetu, umorusaną w kompleksach i stereotypach. Jak impreza to w remizie, jak wesele to obowiązkowo z bijatyką i stosem kiełbas oraz hektolitrami bimbru. Nie jest to na szczęście tak archaiczny obraz wsi jak w "Twarzy" Szumowskiej, ani tak przerysowany i odrealniony jak w "Koglu-moglu". Bardziej przypomina optymistyczną i podkoloryzowaną wizję prowincji z "Cichej nocy" Domalewskiego. Drodzy filmowcy, warto jednak na polską wieś wybrać się zanim napiszecie scenariusz. W nim zresztą kryją się nieraz prostackie żarty, przewidywalne lub zupełnie abstrakcyjne zwroty akcji, na bakier jest z logiką fabuły (pan i panna młoda nie potrafią się znaleźć na weselu przez kilka godzin), a finał wydaje się już zbyt oczywisty. Niektóre wątki zasługiwały też na nieco większą uwagę. Wydłużenie filmu choćby o kwadrans z pewnością nie zamęczyłoby widza. Należy jednak docenić kolejną próbę przełamania schematu typowej polskiej komedii i chęć przemycenia nieco ambitniejszych treści. To akurat nie do końca się udało, ale "Planeta Singli 3" co najmniej dorównuje poprzednim częściom. Twierdzę nawet, że jest lepsza od wcześniejszej i porównywalna z się oczywiście tacy, którzy będą ciskać gromy: bo przecież komedia romantyczna, bo Karolak, bo brak ambicji, bo ciągle to samo. Otóż planetarna seria udowadnia, że na niewdzięcznym polu polskiej komedii można zasiać ziarno, z którego da się zebrać plony raz i drugi, a każdorazowo towarzyszyć temu będą inne, ale jednakowo szczere emocje. Komedia romantyczna a i owszem, ale drugiej tak udanej raczej ze świecą szukać. A Karolak? Choć biega bez spodni i gada z drzewami, to i tak bawi lepiej niż 90 proc. kolegów i koleżanek po fachu. W natłoku przyziemnych spraw czasami warto wyłączyć na chwilę grawitację i odlecieć hen daleko. Kurs na "Planetę Singli" wciąż jest dobrym celem podróży. OCENA: 6,5/10
Event info. The third part and the grand finale of the comedy hit, which he grabbed for heart, amused tears and enamored millions of viewers! Together with the return of her beloved heroes (Maciej Stuhr, Agnieszka Wiedlocha, Tomasz Karolak, Weronika Ksiazkiewicz, Piotr Glowacki, Danuta Stenka, Joanna Jarmolowicz), new, surprising names will appear on the big screen.
"Planeta singli 3" od 8 lutego w kinach Film, podobnie jak część drugą, wyreżyserował Sam Akina, który napisał także scenariusz. Akina był także scenarzystą części pierwszej W rolach głównych ponownie widzimy Maciej Stuhra, Agnieszkę Więdłochę, Weronikę Książkiewicz i Tomasza Karolaka Według zapowiedzi twórców w trzeciej odsłonie trylogii jest trochę mnie typowych dla komedii romantycznych wzruszeń, za to więcej humoru i pozytywnej energii, a także sporo trochę prawdy o nas samych – z tego względu przypomina trochę "Moje wielkie greckie wesele" To pierwsza ta sytuacja w polskim kinie, by dwie części kręcone były w jednym czasie, a właściwie jedna po drugiej. Wielki sukces "Planty singli" - w 2016 roku obejrzały ją w kinach dwa miliony widzów - powtórzyła część druga, która trafiła na ekrany w 9 listopada 2017 roku, przyciągając 1,7 mln widzów. Jakież było ich zaskoczenie, kiedy po premierze dowiedzieli się, że to nie koniec miłosnych rozterek zakochanych w sobie Ani (Agnieszka Więdłocha), romantycznej nauczycielki muzyki, i telewizyjnego showmana Tomka (Maciej Stuhr), a także burzliwych relacji Oli (Weronika Książkiewicz) i Bogdana (Tomasz Karolak). Okazało się, że tuż po zakończeniu zdjęć reżyser i scenarzysta Sam Akina wszedł z całą ekipą na plan części trzeciej. Obsadę uzupełniają między innymi Piotr Głowacki i Joanna Jarmołowicz, a fabuła ma się skupić na ślubie wiejskim pary głównych bohaterów, podczas którego dojdzie do zabawnego zderzenia dwóch mentalności – miejskiej i prowincjonalnej. W film ma nastąpić taka na eksplozję humoru i pozytywnej energii, jakie od dawna w polskim kinie nie było. Premiera już 8 lutego. Jakie nowe wyzwania w "Planecie singli 3" czekają filmowego Bogdana? Na pewno spore, bo razem Olą zostali niedawno rodzicami. A i ona najłatwiejszego charakteru przecież nie ma… Podobno niemowlak, jaki pojawia się w trzeciej części "Planety singli", na tyle zmieni życie twojego bohatera Bogdana, jak i twojej filmowej żony Oli, granej przez Weronikę Książkiewicz, że będzie z tego bardzo dużo śmiechu. No tak. Wiele się w ich życiu zmieni i poprzewraca do góry nogami. Bogdan będzie się czuł świetnie w roli ojca, w Ola już niekoniecznie w roli matki, bo będzie sobie wyrzucała, iż nie jest tak dobra, jak powinna. Będzie ją wkurzało, że to, co dla niej jest problemem, dla Bogdana absolutnie nie jest, wszak wychował córkę z poprzedniego małżeństwa. I na tym tle dojdzie do licznych nieporozumień, których apogeum nastąpi podczas wspólnego wyjazdu na ślub Ani i Tomka, czyli Agnieszki Więdłochy i Maćka Stuhra. Myślę, że nasz wątek serii "Planeta singli" jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak sprawić, by z tego codziennego życia, które tak często nas morduje, wyciągać jakąś radość. I co zrobić, by związek trwał. Oczywiście podstawą jest prawdziwa miłość, ale jak się o niej przekonać? Pierwsze dwie części odniosły sukces, ale trzecia jest podobno nieco inna, mniej romantyczna, chociaż nadal bardzo komediowa. Spodziewasz się, że widzowie znowu będą szturmować kina? Jasne. I myślę, że może w tym pomóc fakt, iż "Planeta singli" doczekała się własnej marki i ludzie po prostu na tę kontynuację czekają. Wiadomo, że w święta mamy "Kevina samego w domu" i "Kevina w Nowym Jorku", mamy też "Listy do M.". Myślę, że te wszystkie trzy "Planety" staną się punktem obowiązkowym dla par czy ludzi, którzy spragnieni są dobrej rozrywki, na naprawdę wysokim poziomie. Stworzy się więc taka mała tradycja oglądania tego filmu na przykład w Walentynki. I dobrze, robimy to wszystko przecież dla ludzi. To nie pierwszy przypadek, kiedy w kinie wcielasz się po raz kolejny w tego samego bohatera – tak było w "Listach do M.". Podchodzisz do takich ról inaczej niż do tych jednorazowych? Do każdej roli podchodzę inaczej, przede wszystkim emocjonalnie. Tak jak i ja jestem na innym etapie niż byłem kilka lat temu, tak i moi bohaterowie są. To kwestia dojrzewania. Tym, na czym najbardziej mi zależy, kiedy gram jakąś rolę, jest pokazanie, że bohater nie tyle mówi czy wygląda inaczej, a myśli inaczej. Jest to trudne, bo wypowiadam tekst, który przecież napisał ktoś inny, a moim zadaniem jest go uwiarygodnić. By to zrobić, muszę wpleść w niego moje prawdziwe emocje. Tomasz Karolak na planie filmu "Planeta Singli 3" Masz dość charakterystyczne emploi. Wcale się tego nie wypieram. Posiadam jako aktor pewien zestaw cech, które są typowe dla mnie. Nie drażni cię, że niektórzy mówią, iż w filmach grasz Karolaka? Absolutnie nie. Słyszę czasem, że "Ty nie grasz, tylko jesteś sobą". Dla mnie to jest komplement. Mam swoją energię i nie próbuję udawać kogoś, kim nie jestem. To i tak by się nie udało, bo na plakacie jest przecież Tomasz Karolak. Masz pietra przed premierą "Planety singli 3"? Zupełnie nie. Na zdjęciach mocno się rolą absorbuję, ale po ich zakończeniu potrafię się mentalnie zupełnie od niej odłączyć. Film jest potem montowany i oprawiany, dochodzi muzyka i tak dalej. Premiera filmowa jest często również dla mnie premierą. A wtedy czuję ciekawość i ekscytację. Na pewno nie strach.
Mateusz Damięcki gra jedną z głównych ról w trzecim odcinku serialowej antologii "Planeta Singli. Osiem historii", którą możemy oglądać od połowy listopada. Każdy odcinek to inna historia.Fenomen "Planety Singli" w polskim kinie jest czymś niezaprzeczalnym. Pierwsza część przed trzema laty pokazała, że nad Wisłą może powstać świeża i udana komedia romantyczna. Teraz trylogia się kończy, historia Tomka i Ani znajduje szczęśliwe rozwiązanie. Jaki to jest finał? Odpowiedź brzmi nieudany i to bardzo. Akcja rozpoczyna się jakiś czas po zakończeniu drugiej części, kilka dni przed ślubem protagonistów. Impreza ma się odbyć w rodzinnej wsi postaci granej przez Macieja Stuhra. Bohaterowie zmierzają na wschód z bagażem własnych problemów. Tomek boi się konfrontacji z rodziną, której nie widział od lat, przyszła świadkowa Ola (Weronika Książkiewicz) nie radzi sobie z rolą matki niemowlęcia i czuje brak wsparcia ze strony męża Bogdana (Tomasz Karolak). Jemu z kolei jest źle, bo zmęczona partnerka nie chce się z nim kochać. Z kolei przedstawiona w poprzednich częściach jako rezolutna nastolatka Zośka (Joanna Jarmołowicz) zostaje tym razem sprowadzona do roli comic reliefu, bo przecież miastowa młodzież nie może wytrzymać bez Instagrama, a na Mazurach nawet w drogim hotelu LTE nie dochodzi, a o Wi-Fi można łatwością można wymienić dwa główne problemy filmu. Po pierwsze jego tempo. Jako że nawet producenci nie traktowali trzeciej „Planety Singli” jako samodzielny byt a zwieńczenie serii, całość ma bardzo dziwną strukturę. Nie sposób tu dokonać żadnego podziału na akty. W zasadzie przez pierwszą godzinę na ekranie nie dzieje się nic poza wprowadzaniem kolejnych postaci, ciągniącymi się w nieskończoność gagami i powtarzanymi po tysiąc razy słabymi żartami. Jak powiedziała mi na ucho podczas seansu pewna dużo mądrzejsza ode mnie osoba: „Ten film to ciągły cringe, lecz tak stabilny i równy, że aż wykańczająco nużący”.Trudno w tym miejscu uniknąć porównania do „Miszmaszu czyli Kogla Mogla 3”, innej hitowej polskiej komedii romantycznej, która zaatakowała kina w ostatnim czasie. Film Kordiana Piwowarskiego był zły, okropny, fatalny, raniący umysły i zgodnie z tradycją serii dość oślizgły moralnie. Mimo to uważam, że oglądało się go dobrze. Swoją niezgrabnością i dziwnymi pomysłami zaskakiwał, kuriozalne rozwiązania na swój sposób imponowały. Ma potencjał na klasyk złego kina. A dlaczego? Ponieważ nie był nudny. Dbał o to, by zabawić widza, dostarczając co rusz nowe konfuzje, nadzwyczajności i powody do wyśmiania go. „Planeta Singli 3” jest produkcją dużo bardziej kompetentną, lepiej przemyślaną, bardziej składającą się w całość, ale także przez to zdecydowanie nie porywającą. Nawet w kategorii humoru Akin z Jules i Chacińskim schodzą chwilami niżej niż Łepkowska. W produkcji dystrybuowanej przez Next Film pies tylko przez chwilę lizał dildo, tu powracającym gagiem jest duet pies i sztuczna pochwa. Tu dochodzimy do drugiego grzechu śmiertelnego produkcji dystrybuowanej przez Kino Świat – scenariusza. Ekipa Gigant Films konsekwentnie promuje w Polsce tzw. model włoski, to znaczy tworzenie scenariusza nie poprzez indywidualną pracę jednej czy dwóch osób, ale działania całego zespołu, który wspólnie siedzi, konsultuje i wymyśla. Nie sprawdziło się to już kilka miesięcy temu w „Juliuszu”, ale teraz kwartet Sam Akina, Michał Chaciński, Jules Jones i Alek Pietrzak zawiódł jeszcze bardziej. Dialogi są straszne, co najbardziej rzuca się w oczy chyba w romansie Zośki z najmłodszym bratem Tomka – Wieśkiem (najgorszy wokalista rockowy w Polsce, Jakub Józefowicz). O tym, że polskie kino nie umie pisać młodych, wiemy nie od dziś, ale to, co się wyprawia między „wieśniakiem” a „miastową” to poziom abstrakcji godny „M jak miłość”, w którym zresztą Józefowicz na co dzień występuje. Wydaje mi się, że można za to winić słabą jakość przełożenia z angielskiego, wszak podobnie jak w przypadku poprzedniej części i tutaj skrypt i dialogi powstawały najpierw w języku Szekspira. Także największa wada „Juliusza” jest tu obecna, zapewne przez to, że żadna osoba nie mogła przegłosować swojego humoru: wszystkie dowcipy i gagi są tu bardzo przewidywalne a pointę można zgadywać ze stuprocentową skutecznością po pierwszym wypowiedzianym słowie, a nawet po pierwszych klatkach gagu. Trochę jak utwory po nutkach w „Jaka to melodia?”.Nawet kiedy akcja w końcówce przyśpiesza, a poszczególne historie zaczynają znajdować rozwiązanie, dzięki czemu film ogląda się zwyczajnie lepiej, twórcy postanawiają zepsuć nagle zyskane dobre wrażenie. Nie tylko nachalną symboliką (to wszak można wybaczyć), lecz ostatecznym obniżeniem jakichkolwiek standardów humoru. Dostajemy zatem zjaranego Karolaka biegającego bez spodni i mówiącego dziwne rzeczy, czy niemówiącego po polsku obcokrajowca, który nagle zaczyna rzucać naszymi wulgaryzmami z mocnym akcentem. Dodatkowo pamiętajcie, że konieczną rzeczą, by rozkręcić polskie wesele na wsi, jest okropny cover „Białej flagi” w wykonaniu wiejskiej kapeli licealistów (i jednego życiowego przegrywa), przy którym cała sala idzie w pogo po czym zaczyna nosić na rękach wykonawców (?!). Zwyczajne polskie interpretacyjny trzeciej Planety narzuca nam już pierwsza scena. Kamera pokazuje piękne mazurskie jeziora, gdzie już za chwilę zacznie się akcja, a z offu dochodzi nas głos Agnieszki Więdłochy, która opowiada o tym jak zawsze marzyła o perfekcyjnym ślubie. Niczym „dawno, dawno temu, za siedmioma górami” z bajki opowiadanej na dobranoc. Niczym popularny swego czasu zabieg rozpoczynania animacji od ujęcia na książkę z baśniami i wprowadzenia od narratora. Trzecia „Planeta Singli” całkowicie odrzuca jakiekolwiek fatałaszki opowieści realistycznej na rzecz bajki o wyzwoleniu spod jarzma zła i magicznej mocy miłości. Postaci nie działają tu autonomicznie a służą jedynie przekazaniu jakiejś życiowej mądrości, nie mają charakterów a jedynie proste klasyfikujące je cechy (Linda jest zły i fałszywy, Książkiewicz dobra, ale nierozumiana i samotna, Pakulnis naiwna i prostolinijna etc.). Przyjęta baśniowa forma, wzmacniana przez fantastyczne elementy jak rozmowa jednego z bohaterów z drzewem, czy komiczna (prawdopodobnie jedyny naprawdę śmieszny element filmu) postać wszechwiedzącego starego, depresyjnego grabarza, zasługująca na wszelkie pochwały. To film skrojony pod masy, mający zarobić nieprzyzwoite pieniądze, ale przy tym nieść ze sobą swoisty kaganek oświaty. Gdy w finale niepozorny Marcel powala swojego prześladowcę widz odczuwa to, co małe dziecko w chwili gdy Jaś i Małgosia wpychają do pieca Babę Jagę. Sprawiedliwość triumfuje, niewinni wyzwalają się swoją dobrocią spod jarzma zła. Gdy dodamy do tego wszystkiego salę wybuchającą śmiechem podczas kolejnych slapstickowych wpadek Bogdana czy Radka, trudno nie dojść do konkluzji, że ludzie w większości nie dorastają. Pomimo postępującego starzenia się, wciąż śmieszy ich to samo, co śmieszyło, gdy mieli cztery latka, także powinno się ich edukować tak, jak by się edukowało czterolatka. A to „Planeta Singli 3” robi sprawnie. Dlatego ostatecznie myślę o tym filmie na swój sposób pozytywnie. To wciąż okropnie męczące, nudne, przeciągnięte i cringowe kino, ale przynajmniej w odróżnieniu od „Kogla-Mogla” nie znajdziemy tu wyśmiewania wszelkiej emancypacji i pochwały dla molestowania Niestety po „Zimnej wojnie” Borys Szyc przypomniał, że niezłym aktorem to co najwyżej bywa, a nie jest. Jego występ to jakaś tragifarsa i choć trzeba przyznać, że wkładane mu w usta dialogi dobre nie są, w przeciętnych szkolnych jasełkach można znaleźć większe zaangażowanie i bardziej przekonujące wcielanie się w rolę. Planeta Singli 3Rok: 2019Gatunek: komedia romantycznaKraj produkcji: PolskaReżyser: Sam Akina, Michał ChacińskiWystępują: Maciej Stuhr, Agnieszka Więdłocha, Bogusław Linda i inniDystrybucja: Kino ŚwiatOcena: 1/5