"Kto zabił Andrzeja Leppera?" Przyznam, że jestem zaszokowany tą wiadomością. Składam rodzinie szczere wyrazy współczucia, także z powodu tego, co już, jak widzę, się wyrabia w mediach.
Już w 2013 roku Jarosław Kaczyński, oceniając, że w Polsce panuje „wielka bieda - w rozumieniu braku środków materialnych, niskiego poziomu życia znacznej części Polaków, ale także w rozumieniu kształtu naszego życia”, przekonywał, iż „jest w Polsce ktoś, o kim możemy powiedzieć, że jest ojcem tej biedy - to Donald Tusk”. Później Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej, w Polsce rządy przejęła Zjednoczona Prawica. Dopiero ponowny wybór byłego szefa rządu na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej sprawił, że politycy PiS wrócili do wiązania Tuska z biedą. Pod koniec 2021 roku szef Platformy zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, w którym skrytykował podwyżki cen gazu i pytał polityków PiS: „Czy wyście powariowali?”. Na tę wypowiedź zareagował premier Mateusz Morawiecki, który w swoim wideo zachwalał „Polski Ład” PiS i mówił do Tuska: „Śmiało można pana nazwać premierem polskiej biedy”. Szef rządu obiecywał wówczas, że „ już od 1 stycznia w życie wejdzie Polski Ład, na którym zyska realnie 18 milionów polskich obywateli”. Do podobnej retoryki Morawiecki powrócił w wakacje. Na spotkaniu w Ostrołęce premier stwierdził m. in., że w czasach rządów koalicji PO-PSL „nie było polityki społecznej” i „nie było inwestycji w drogi, albo były w szczątkowej formie”. - Dziś stoimy przed takim wyborem: czy chcemy Tuska - premiera polskiej biedy, premiera chaosu w Polsce, czy chcemy Prawo i Sprawiedliwość - partię, która dba o bezpieczeństwo, partie, która dba o politykę społeczną, o zdrowe finanse publiczne. Taki jest wybór przed Polakami - podkreślił szef rządu. Kilka dni później powtórzył to na spotkaniu we wsi Turowo w województwie zachodniopomorskim. - Z inflacją jest trochę jak z Donaldem Tuskiem: przybyła do nas z zagranicy i przeszkadza, jak tylko potrafi – powiedział, dodając, że „Tusk to bieda i chaos, a Prawo i Sprawiedliwość dąży do tego, żeby Polska była dostatnia, silna i dumna”. - Tusk to premier polskiej biedy, niestety - zawyrokował. Czytaj więcej O to, którego premiera RP (w XXI wieku) można nazwać „premierem polskiej biedy”, „Rzeczpospolita” zapytała w sondażu, przeprowadzonym przez agencję badawczą SW Research. W pytaniu nie informowaliśmy o tym, który polityk użył takich słów w stosunku do kogo, by nie sugerować odpowiedzi. Co trzeci ankietowany (34,9 proc.) ocenił, że określenie to najbardziej pasuje do Mateusza Morawieckiego (szefem rządu jest od 2019 roku). Donald Tusk (2007-2014) znalazł się na drugim miejscu, wskazany przez 19 proc. respondentów. Na trzeciej pozycji w sondażu znalazł się Jarosław Kaczyński. Prezesa PiS, który sprawował funkcję premiera od lipca 2006 do listopada 2007 roku, wskazało 13,2 proc. pytanych. Kolejne miejsca to Marek Belka (2004-2005, 5,9 proc. odpowiedzi), Kazimierz Marcinkiewicz (2005-2006, 3,4 proc.) i Leszek Miller (2001-2004, 3,4 proc.). Najmniej ankietowanych określenie „premier polskiej biedy” kojarzyło z kobietami, które w XXI wieku szefowały rządowi - z Ewą Kopacz (2014-2015, 1,9 proc.) i Beatą Szydło (2015-2017, 1,7 proc.). Jedna szósta ankietowanych (16,6 proc.) stwierdziła, że sformułowanie „premier polskiej biedy” nie pasuje do żadnego przewodniczącego Rady Ministrów w XXI wieku. - Mateusza Morawieckiego z terminem „premier polskiej biedy” łączy więcej niż dwie na pięć osób (42 proc.) między 25. a 34. rokiem życia i zbliżony odsetek (39 proc.) badanych z wykształceniem wyższym. Częściej niż ogół respondentów obecnego szefa rządu wskazywali badani z miast liczących od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców (42 proc.) oraz respondenci o dochodzie mieszczącym się w granicach 3001-5000 zł netto (38 proc.) - komentuje wyniki sondażu Justyna Sobczak, Senior Project Manager w agencji SW Research. Metodologia badania Badanie zostało przeprowadzone przez agencję badawczą SW Research wśród użytkowników panelu on-line SW Panel w dniach 19-20 lipca 2022 r. Analizą objęto grupę 800 internautów powyżej 18. roku życia. Próba została dobrana w sposób losowo-kwotowy. Struktura próby została skorygowana przy użyciu wagi analitycznej tak, by odpowiadała strukturze Polaków powyżej 18. roku życia pod względem kluczowych cech związanych z przedmiotem badania. Przy konstrukcji wagi uwzględniono zmienne społeczno-demograficzne.Kto zabił Andrzeja Leppera? [To Jest Kino] August Auguste. 1:29. Spaleni żywcem z powodu swojej wiary Aleteia PL. 7:09. Śmierć Leppera - nowe fakty. MindiDwie rzeczy w związku z samobójstwem Andrzeja Leppera wydawały się oczywiste - docieka publicysta Newsweeka Mariusz Cieślik. Że prędzej czy później się okaże, iż to wina Jarosława Kaczyńskiego, przez którego, zdaniem niektórych publicystów i polityków, ludzie w Polsce masowo odbierają sobie życie. A jak nie, to musiał stać za tym jakiś spisek. Głos ludu, który najmocniej brzmi w internecie, stawia wprost pytanie: kto zabił Andrzeja Leppera? Oczywiście, zawsze znajdą się tacy, którzy tego typu kwestie podniosą publicznie, i nikogo chyba nie zaskoczyło, że w tym wypadku był to Tomasz Sakiewicz z „Gazety Polskiej”. Z Lepperem rozmawiał raz w życiu, rok temu, przez kilka minut, ale ma niesłychanie ważne informacje, którymi niezwłocznie musi się podzielić z opinią publiczną i prokuraturą. Gdyby jednak na jego rewelacje nie było zapotrzebowania, nigdy byśmy o nich nie usłyszeli. Rzecz w tym, że miliony ludzi myślą podobnie, a tysiące o tym mówią i piszą. Jak to możliwe, że taki twardziel, którego nie były w stanie złamać kolejne wyroki i afery, po prostu się powiesił? Przecież miał zaplanowane spotkania, szykował się do startu w wyborach, wciąż pojawiał się w mediach. Najprostszy argument, że każdy ma swoją wytrzymałość, że nawet ludzie, których nikt nie podejrzewał o słabość, też odbierali sobie życie, mało komu trafia do przekonania. Pojawiają się natomiast teorie o pigułce gwałtu, którą ktoś miał Lepperowi podać; że uśmiercono go gazem; że to mafia albo że mordercy działali na zlecenie polityków, którym były wicepremier mógł zaszkodzić swoją wiedzą. Samobójstwo Leppera - RAPORT SPECJALNY Po teoriach o zamachu, sztucznej mgle i dobijaniu rannych w Smoleńsku niewiele jest mnie w stanie zdziwić. Warto jednak zwrócić uwagę na ciekawą prawidłowość. Wydawać by się mogło, że im więcej źródeł informacji i większa dostępność mediów, im szybciej dokonują się technologiczne rewolucje, tym mniej powinno być w powszechnym obiegu spisków, przesądów i zabobonów. Tak uważają zresztą niepoprawni w swoim optymizmie zwolennicy teorii postępu społecznego. Tymczasem jest na odwrót. To dzięki nowym technologiom, przede wszystkim internetowi, teorie spiskowe zyskują nieograniczone możliwości powielania i dziś zdają się wręcz rozkwitać. Co prowadzi do zasadniczego wniosku, że żadna technologia nie zmieni ludzkiej natury i jeśli coś wydaje się nieprawdopodobne, zawsze znajdą się tacy, którzy dostrzegą w tym spisek. A poza tym mamy dowód, że wielość źródeł informacji i mediów nie jest wartością samą w sobie. Bo kiedy jest ich za dużo i są wątpliwej jakości, niektórzy kompletnie przestają im ufać. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo Hwqx.